Jakoś mam potrzebę popisać dzisiaj... zbliżają się święta dekorujemy nasz domek kupujemy przepiękne dodatki, pieczemy pierniki, krzątamy się, ale coś sprawia , że mam niespokojne myśli... raczej smutek... odkąd zaszłam w ciążę byłam w domu. Spędziłam 2 lata w domu, cudowne 2 lata .Kiedy chodziłam z brzuszkiem, wieczorami zasiadałam oglądałam swój ulubiony film i jadłam arbuza :-) po 9 miesiącach leniuchowania narodził się nasz cudowny synek Bruno.. który odmienił nasze życie jak każde dziecko w domu... dla mnie największą zmianą jaką przeszłam to ta, że z niezależnej kobiety która lubiła ciężko pracować , nagle pokochałam Być Panią Domu :-) która gotuje obiadki, dba o swoich mężczyzn, robi kawę dla męża itd itd...
pomyślałam, że to kobieta jest duszą domu, ona musi włożyć serce w dom tylko wtedy tak naprawdę dom żyje.. staje się azylem, daje poczucie bezpieczeństwa a co najlepsze, że chce się do niego zawsze wracać... to od nas zależy czy będą stać kwiaty w wazonie, czy zawiśnie na ścianie piękny obraz... i nie piszę tu teraz o ,,kurze domowej ,, ale o kobiecie która co dzień wstaje i wie czego chce, wie jaki pragnie stworzyć dom, wie co zrobić by jej dziecko miało wspaniałe dzieciństwo pełne miłości, całusów o poranku i niezapomnianych wspomnień... wie jaką chce być żoną dla swojego męża- taką która jest najlepszą jaką potrafi być....
I dwa lata minęły, ja nauczyłam się żyć bez wychodzenia do pracy rano, cały dzień zmienił się dla dziecka- mieliśmy przez ten czas cudowne wspomnienia które pozostaną w nas i nikt nam tego nie odbierze, a tu już za chwilkę wracam do pracy- zostawiam swojego brzdąca z którym myślałam, że będę cały czas :-) , nie myślałam, że ten czas tak szybko upłynie... aż się obudziłam- i to już nastaje dzień gdzie wszystko się zmieni, to napawa mnie smutkiem, niepokojem i strachem o synka.. wiem, że taka kolej rzeczy, że trzeba też potrafić robić coś dla siebie, ale chyba każda matka która to czyta rozumie jak ciężko wrócić do normalnego trybu życia- praca, dom, dziecko i tak w kółko... nieliczne mają szczęście, że mogą być ze swoją pociechą i na spokojnie wychować dziecko aż do momentu przedszkola... dlatego napawam się każdą chwilą z synkiem, aby złapać jeszcze jak najwięcej Jego miłości, patrzenia na siebie z uśmiechem o poranku - to takie ważne i piękne chwile... doceńmy je...
Dobranoc <3
Magda, jakie to zrządzenie losu...że Ty na mnie trafiłaś a ja na Ciebie...czytając ten post...jakbym czytała swoje myśli i uczucia...słowo w słowo!
OdpowiedzUsuńhttp://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com
też się uśmiecham na samą myśl... jak to możliwe że dwie osoby które się nie znają natrafiają na siebie i myślą podobnie ;-) będę zaglądać do Ciebie i cieszę się że ten przypadek trafił na Ciebie :-) uściski
UsuńBo najważniejsze to żyć zgodnie ze sobą i umieć sie z tego cieszyć:)
OdpowiedzUsuńMyslimy Madziu podobnie,,,:)ja uwielbiam swoj proste zycie,codzinnosc,lubie do swojego domu wracac uwielbiam byc jego pania,gospodynia,,a przede wszystkim MAMA I ZONA:)SCISKAM WAS MOCNO:)
OdpowiedzUsuńoj tak.... dlatego tak trudno zostawiać wszystko .. ale najważniejsze, ze mamy do czego wracać po całym dniu i kochamy nasz dom <3 buziaki
Usuń